Kolaż Pielgrzymka

Plecak Awaryjny w praktyce – relacja z wędrowania

W sierpniu, w ciągu zaledwie 6 dni przeszłam około 125 km, na trasie od Psar do Częstochowy. W czasie drogi używałam różnych przedmiotów z Plecaka Awaryjnego. Świetnie się sprawdziły. Co ze sobą zabrałam? Bez czego nie da się wyruszyć na wędrowanie?

Każdy wypad w góry czy pielgrzymowanie to wielogodzinna wędrówka z podręcznym plecakiem, częstokroć zakończona samodzielnym przygotowywaniem posiłków inaczej niż zwykle, higieną pod małym kranikiem z zimną wodą i spaniem w namiocie. Moje pielgrzymowanie i bytowanie poza domem, w warunkach całkowicie odmiennych od mojej codzienności, stało się świetną okazją do kolejnego sprawdzenia wyposażenia Plecaka Awaryjnego.

Doceniam komfort, jaki miałam sprawdzając po raz kolejny to wyposażenie w warunkach pokoju, bez stresu wywołanego sytuacją katastroficzną – wówczas nie będzie już czasu na taką weryfikację, żaden przedmiot nie może być przypadkowo włożony do Plecaka Awaryjnego.

Tak! Plecak Awaryjny, a w zasadzie jego zawartość, jest bardzo pomocna nie tylko w czasie ewakuacji z domu, czy karambolu na autostradzie. Poszczególne przedmioty z Plecaka Awaryjnego sprawdziły się idealnie w czasie mojej wędrówki.

Jeśli masz pójście na #szczytLinkedIn na Śnieżkę, (na przykład z #teamBasia), pielgrzymkę do Częstochowy, Wilna czy Santiago de Compostela, albo jeśli myślisz o zwykłej wędrówce po Połoninie Caryńskiej i Wetlińskiej, to te przedmioty z Plecaka Awaryjnego polecam, sprawdzą się i będą bardzo pomocne.

Co zabrać ze sobą z Plecaka Awaryjnego na wędrówkę?

Ostateczny dobór przedmiotów zawsze będzie uzależniony od długości dni marszu, zaplanowanych miejsc noclegowych, możliwości przygotowywanie posiłków, dostępu do kuchni, wreszcie tego, czy cały dobytek nosimy na własnych plecach, czy zostawiamy go w bazie, a chodzimy z lekkim plecaczkiem trekkingowym.

Zobacz jak wiele przedmiotów z Plecaka Awaryjnego ze sobą zabrałam i co się świetnie sprawdziło podczas mojej wędrówki.

Czerwona apteczka

apteczkaStandardowe wyposażenie apteczki wg normy DIN 13164 trzeba uzupełnić o leki przyjmowane na stałe, o leki na biegunkę, leki przeciwbólowe. Dobrze jest dołożyć bandaż elastyczny i maść przeciwbólową. Wielogodzinny marsz, czyli tak około 30 km dziennie potrafi ostro dać w kość. Pół biedy, jeśli to jest wypad jednodniowy, jak w przypadku szczytu  LinkedIn, bo następnego dnia nogi odpoczną. Jeśli jednak przed sobą masz kolejne dni wędrówki, to musisz zabezpieczyć nogi (pęcherze, ścięgna, mięśnie) i układ pokarmowy.

Higiena – bierz cały szary zasobnik i masz wszystko na 3 dni.

Chyba, że twoja wędrówka jest zaplanowana na dłużej niż 3 dni, to wtedy uzupełnij o to, czego możesz jeszcze potrzebować: perfumy, dezodorant, mały szampon. Jeśli nie ruszasz się z domu bez makijażu, to wiesz najlepiej, co zabrać. Koniecznie wyjmij na wierzch bandanę, zawiąż na rękę lub przytrocz do plecaka, bardzo przydaje się w czasie wędrówki.

Woda/Jedzenie – z niebieskiego zasobnika weź tylko kilka przedmiotów.

Sztućce – są metalowe, duże, mają pokrowiec, na postojach i na noclegu posilisz się bez problemu własnymi sztućcami.

Finka – nóż typu fińskiego jest zawsze ostry, choć w domu używam takiego z piłką, ten pokroił chleb na kromki równie dobrze. Jest niezawodny w każdej czynności wymagającej przecięcia, skrobania, a nawet przykręcenia. Nie ruszam się bez finki na co dzień, a co dopiero w czasie wędrówki.

Metalowy kubek – powieszony na jednym z troków zwykłego plecaka miejskiego, towarzyszył mi od rana do nocy. Dzięki temu, gdy gospodarze mijanych miejsc gościli nas zupą, mogłam ją zjeść, bo żadnych talerzy czy misek nie było. Także wtedy, gdy pewnego ranka przemiłe siostry zakonne przygotowały dla nas śniadanie i herbatę – ten kto nie miał kubka, nie po prostu nie pił. Metalowy kubek było mi konieczny na noclegu, do przygotowania wieczornego i porannego posiłku.

Kuchenka i paliwo stałe – te dwa małe przedmioty pozwoliły mi na zagotowanie wody na wieczorny i poranny posiłek. Do zagotowania wody w naszym metalowym kubku zużyłam 1 sztukę paliwa stałego.

Składana butelka silikonowa – to w niej przynosiłam wodę do gotowania.

Komunikacja/nawogacja/schronienie – z czarnego zasobnika zabierz:

Powerbank – solarny powerbank pięknie ładował mój telefon,

Kable z rozgałęziaczem  – dały prąd koleżance do Iphona i mnie do Samsunga.

Peleryna – idziesz i nie wiesz jaka będzie pogoda, a prognozy to trochę jak wróżenie z fusów. Pelerynę musisz mieć.

Latarka czołówka – bez niej jak bez ręki. W namiocie nie zrobisz nic, jeśli nie poświecisz sobie latarką. Uwierz mi, że jedna ręka to za mało, musisz mieć wolne dwie ręce. Powieszenie innej latarki na jakimś troku w namiocie może mieć sens, ale w ten sposób źródła światła nie nakierujesz na przedmioty, które chcesz oświetlić. Tylko czołówka.

Gwizdek awaryjny – nie tylko z powodów bezpieczeństwa, ale głównie dlatego, że wewnątrz znajduje się draska i wodoodporne zapałki. A te użyłam do podpalenia paliwa stałego.

Sekretna kieszeń plecaka

Z niej wyjmij gotówkę – uwierz mi, że w szczerym polu na straganie „cash is king”, najlepiej w jak najmniejszych nominałach. W schronisku w górach może nie być zasięgu, a obsługa nie koniecznie będzie miała wydać resztę ze stówy. Przygotuj trochę drobnych i maksymalnie po 50 zł w jednym banknocie.

Po powrocie do domu

Po powrocie z wędrówki poskładaj swój Plecak Awaryjny i ponownie umieść go w samochodzie, pomiędzy siedzeniami. Jeśli coś się zużyło, uzupełnij, napełnij, naładuj tak, aby Plecak Awaryjny był zawsze w pełni gotowy żeby służyć pomocą w każdej sytuacji awaryjnej.

Zapisz się na newsletter

Translate