W ciągu ostatniego miesiąca doszło do trzech dużych katastrof kolejowych – w Arizonie, USA, w Portugalii i w Szkocji. Każda z nich wydarzyła się z zupełnie innego powodu i przyniosła różne skutki.
Pierwsza z nich miała miejsce 29 lipca 2020 roku. Pociąg towarowy Union Pacific wykoleił się na moście nad jeziorem Tempe Town w Arizonie. W efekcie tego zdarzenia zawalił się most, a następnie wybuchł gigantyczny pożar. Zawalił się most, a płonące wagony spadały do jeziora, parku, na ulice poniżej mostu. Pożar rozprzestrzenił się na samochody, powodując wyciek niebezpiecznych materiałów z jednego z nich, pod mostem znajdowały się trzy cysterny z materiałami niebezpiecznymi. Jakość powietrza w rejonie katastrofy gwałtownie spadła, nie tylko z powodu wielkiego pożaru, ale przede wszystkim z powodu spalania się substancji niebezpiecznych (silnie trujących). Przyczyny katastrofy nie są znane.
Trzy dni później w okolicach miasta Soure w Portugalii, pasażerski pociąg dalekobieżny jadący z Lizbony do Bragi wykoleił się w wyniku zderzenia z pojazdem technicznym. Zginęły dwie osoby, a około 50 osób zostało rannych, w tym dziewięć ciężko. Według portugalskich ekspertów ds. kolejnictwa fakt, że do wypadku doszło na odcinku kilkuset metrów od stacji kolejowej w Soure, miał kluczowy wpływ na stosunkowo niewielką liczbę ofiar. Wskazują oni, że podróżujący z blisko 300 pasażerami pociąg w momencie wypadku jechał z niewielką, jak na swoje możliwości, prędkością. Prawdopodobną przyczyną kolizji była awaria sygnalizacji świetlnej. Portugalska obrona cywilna postawiła w pobliżu miejsca katastrofy szpital polowy.
Niespełna dwa tygodnie później, 12 sierpnia 2020 roku, w Szkocji, w pobliżu Stonehaven, cztery wagony i lokomotywa wypadły w torów. W katastrofie zginęły trzy osoby – dwóch pasażerów i maszynista, a 6 zostało rannych. Po wstępnych oględzinach i analizach wskazano, że ulewny deszcz mógł być głównym czynnikiem powodującym katastrofę w Aberdeenshire. Jedno ze źródeł z branży kolejowej podaje, że połączenie o godz. 06:38 z Aberdeen do Glasgow zostało początkowo wstrzymane z powodu powodzi na trasie kolei. Najwyraźniej maszynista kontaktował się z kontrolą, aby poprosić o pozwolenie na zmianę torów. Uważa się, że pociąg zawrócił i przełączył się na nie uszkodzone tory, a następnie kontynuował swoją trasę do Glasgow. Wtedy uważa się, że pociąg uderzył w osuwisko i wykoleił się, a następnie zapalił się po stoczeniu ze stromego nasypu.
Wśród ofiar i rannych nie było Polaków. Także w naszym kraju w ostatnich latach nie odnotowywaliśmy katastrof kolejowych. Ostatnia miała miejsce w 2012 roku pod Szczekocinami, gdy czołowo zderzyły się dwa pociągi pasażerskie. W Polsce zdarzenia związane z kolejami mają miejsce głównie na przejazdach kolejowych i dotyczą nie zachowania należytej ostrożności przez kierowców samochodów.
Kończąc opowiem o mojej ostatniej podróży pociągiem relacji Terespol – Budapeszt. Jechałam z Warszawy na Śląsk i z powrotem tego samego dnia. Pociąg obsługiwali Węgrzy. Bilet w pierwszej klasie w pociągu InterCity miał mi zapewnić względny komfort – mała liczba podróżnych, wikt i opierunek, czyli poczęstunek z napojem. Już w drodze na Śląsk okazało się że nie ma Warsu, a biegający w wagonach serwis każe sobie słono płacić za drobne przekąski, a we Włoszczowej w ogóle wysiadł z pociągu. W drodze powrotnej, po intensywnym dniu pracy, spodziewałam się kupić kawę lub butelkę wody i cokolwiek do jedzenia. Okazało się, że nawet tego dochodzącego serwisu nie było (we Włoszczowej też nie wsiadł). Do tego, w moim przedziale, klimatyzacja była włączona na maksymalną swoją moc, a przyciski sterujące nie działały. Krótko mówiąc – głodna, spragniona i zmarznięta wracałam ze Śląska do Warszawy. Zdrowie ocalił mi mój plecak awaryjny, który miałam przy sobie, bo też on był w roli głównej na moich spotkaniach na Śląsku. Z zasobników wyjęłam batony energetyczne i w mgnieniu oka je zjadłam. A do picia użyłam wody w saszetkach, która jest na wyposażeniu mojego plecaka. Folia NRC, których kilka mam spowodowała, że przestałam drżeć z zimna i się ogrzałam. I tak, w zupełnie nieoczekiwanej sytuacji, ogromnego upału na zewnątrz i pierwszej klasy pociągu InterCity, przydał się mój plecak awaryjny. I kto by pomyślał?