powódź w Polsce

Naukowcy przewidzieli wielką powódź w Polsce.

W czerwcu naukowcy alarmowali, że fatalny stan strategicznych zapór grozi katastrofą.

Jedna trzecia kluczowych zapór wodnych w Małopolsce oraz na Górnym i Dolnym Śląsku jest w złym stanie technicznym. Co czwarta zagraża bezpieczeństwu. Gdyby w zlewni Wisły spadło tyle deszczu, ile nad Odrą, woda zalałaby kawał Krakowa. Straty sięgnęłyby 30 mld zł – to więcej niż rząd przeznaczy na naprawę szkód w całej Polsce. Naukowcy już w czerwcu ostrzegali, że grozi nam katastrofalna powódź.

„Od ponad dekady nie było katastrofalnego wezbrania powodziowego w zlewni Wisły lub Odry, ale o wysokim i narastającym ryzyku takiego zdarzenia, zwłaszcza w obliczu postępujących zmian klimatu, świadczą częste powodzie ekstremalne w Europie: w styczniu tego roku powódź w Niemczech i w zeszłym roku niespotykana wcześniej grudniowa na Węgrzech oraz letnie w Grecji, Hiszpanii, Włoszech, a także ogromne, katastrofalne powodzie w 2021 r. w Niemczech, Belgii i Holandii. To ryzyko podkreślają również dane statystyczne wskazujące na fakt, że w Polsce w całym okresie dotychczasowych obserwacji najdłuższy odnotowany przedział czasowy między katastrofalnymi powodziami wyniósł ok. 25 lat dla górnej Wisły i dotyczył on bardziej ustabilizowanego klimatu. Okres pomiędzy ostatnimi katastrofalnymi powodziami w 1997 r. i w 2010 r. wynosił zaledwie 13 lat”.

Powyższe dane i przestrogi pochodzą z artykułu naukowego pt. „Stan budowli piętrzących w Polsce – cz. I”, opublikowanego 12 czerwca 2024 roku w czasopiśmie „Inżynier Budownictwa” przez zespół uznanych w świecie badaczy Politechniki Krakowskiej oraz Centrum Technicznej Kontroli Zapór Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej*. – Napisaliśmy ten tekst w akcie desperacji, żeby dotrzeć do decydentów z jasnym przekazem o grożącej katastrofie. Znaliśmy skalę zagrożeń, bo ona jasno wynika z naszych badań, nie wiedzieliśmy tylko, że wielka powódź nadejdzie już teraz – mówi Forsalowi główny autor publikacji (pozostałych wymieniamy na końcu) – dr inż. Krzysztof Radzicki z Wydziału Inżynierii Środowiska i Energetyki Politechniki Krakowskiej.

Naukowiec od ćwierćwiecza rozwija metody i metodologię badań i monitoringu budowli piętrzących; 15 lat temu zrobił z tego doktorat na prestiżowej paryskiej AgroParisTech, przepracował lata we francuskim nadzorze nad systemem zapór (podlegających tamtejszemu Ministerstwu Energetyki), od dwóch dekad zasiada w Komisji ds. erozji wewnętrznej Międzynarodowego Komitetu Wielkich Zapór ICOLD, od kilku lat jest delegatem Polskiego Komitetu Wielkich Zapór POLCOLD w Komisji do spraw zapór ziemnych oraz w Komisji ds. wałów przeciwpowodziowych ICOLD, opublikował mnóstwo tekstów w najbardziej cenionych w świecie czasopismach naukowych.

Ostatni raport, stworzony z grupą współpracowników, okazał się proroczy – ku nieszczęściu wielu tysięcy ofiar powodzi, a tak naprawdę nas wszystkich: cały kraj poniesie bowiem koszty i wszelkie konsekwencje kataklizmu – nie tylko tego, który przyszedł i z pewnością będzie przychodzić z natury, ale i tego, który wynika z naszych wieloletnich zaniedbań.

– Sektor hydroinżynierii i gospodarki wodnej jest skrajnie niedoinwestowany. To problem nie tylko Polski, podobnie jest w krajach bardziej rozwiniętych, jak Francja czy USA. Wszędzie budowle się starzeją i ich stan techniczny się pogarsza, bo utrzymanie i remonty są niezwykle kosztowne i wiecznie brakuje na nie pieniędzy. Trzeba jednak pamiętać, że Polska jest w szczególnym położeniu: w dniach, kiedy miejscowości na południu są niszczone lub zagrożone przez katastrofalne powodzie, dwie trzecie powierzchni kraju cierpi z powodu niebywałej suszy – zwraca uwagę dr inż. Krzysztof Radzicki. W obu przypadkach stan budowli piętrzących ma kluczowe znaczenie.

powódź w Polsce
powódź w Polsce

Powódź w Polsce: wały w niezłym stanie, zapory grożą katastrofą.

Oto podstawowe wnioski z czerwcowego tekstu:

  • Zapory i jazy oraz wały przeciwpowodziowe i obwałowania kanałów pełnią strategiczną rolę w kilku obszarach: zaopatrzeniu w wodę gospodarstw domowych, przemysłu i rolnictwa, w energetyce (wodnej, ale też konwencjonalnej i jądrowej oraz opartej na wodorze) i – oczywiście – w ochronie przeciwpowodziowej.
  • W XXI wieku, a zwłaszcza w ciągu ostatniej dekady, odnotowano istotne pogorszenie się stanu budowli piętrzących w Polsce. Wynika ono po pierwsze z wieloletnich zaniedbań w zakresie bieżącego finansowania gospodarki wodnej, ale po drugie z globalnego problemu starzenia się infrastruktury hydrotechnicznej.
  • Problem ogólnego pogorszenia stanu budowli piętrzących w Polsce najbardziej widoczny jest nie w przypadku wałów (które są relatywnie nowe lub zmodernizowane), lecz zapór, zwłaszcza ziemnych. W skali kraju aż 17 proc. z nich jest oficjalnie w stanie niedostatecznym, w tym część dostało z tegoż powodu od nadzoru budowlanego nakaz trzymania obniżonego piętrzenia.
  • długotrwałych bardzo niskich przepływów w rzekach, które nie będą zasilane wodą z retencji zbiornikowej – to z kolei grozi katastrofalną suszą
  • katastrofalnych zagrożeń powodziowych, gdy całe grupy zapór nie będą prawidłowo funkcjonować retencyjnie w danym regionie
  • ograniczeń w lokalnym, a nawet regionalnym zaopatrzeniu w wodę ludności, rolnictwa i przemysłu
  • katastrofy zapory, jeśli przy dużym wezbraniu decydenci będą musieli w celu ochrony przeciwpowodziowej regionu podjąć ryzykowną decyzję retencji fali i napełnienia zbiornika zaporowego lub przy bardzo dużym wezbraniu powodziowym zbiornik sam się napełni.
  • Najwięcej zapór o znaczeniu strategicznym (Zespołów Budowli Hydrotechnicznych – ZBH klasy I i II) znajduje się w obszarze podległym Rejonowym Zarządom Gospodarki Wodnej (RZGW) we Wrocławiu, Krakowie i Gliwicach. W niedostatecznym stanie technicznym znajduje się tam – odpowiednio – 32, 36 i 33 proc. kluczowych obiektów, a w stanie zagrażającym bezpieczeństwu – 25, 22 i 18 proc. Dwucyfrowy, 12-procentowy, odsetek zapór zagrażających bezpieczeństwu ludzi i mienia (w tym całych miast) podlega też RZGW Gdańsk i Poznań. W RZGW Warszawa jest to 8 proc., w RZGW Rzeszów – 5 proc. Widać zatem, że kumulacja zagrożeń występuje w Małopolsce i na Śląsku (Górnym i zwłaszcza Dolnym).
  • W debacie publicznej najwięcej miejsca poświęca się zazwyczaj wałom przeciwpowodziowym. Te, po licznych rozbudowach i modernizacjach, zwłaszcza w latach 2008-2015, są – jak wynika z naukowych analiz – w relatywnie dobrym stanie. W skali kraju ocenę niedostateczną otrzymało „tylko” 3 proc. z 8,5 tys. km wałów, dostateczny – 65 proc., a dobry 32 proc. Gorzej wygląda to w skali regionów: w rzeszowskim RZGW aż jedna czwarta wałów jest w stanie niedostatecznym (!). W RZGW wrocławskim – 1 proc., podobnie w poznańskim. Na pozostałym obszarze kraju oficjalnie nie ma wałów w stanie niedostatecznym, stan zdecydowanej większości eksperci ocenili na „tróję”. Dotyczy to np. 100 proc. wałów w RZGW bydgoskim, 84 proc. w poznańskim i 65 proc. w warszawskim. Najlepiej wygląda to w RZGW szczecińskim, gdzie 76 proc. wałów jest w stanie dobrym oraz lubelskim (59 proc.) i gdańskim (50 proc.). Widać wyraźnie, że zdecydowanie najbardziej nadwerężone są wały w górnych biegach rzek, gdzie zagrożenie powodziowe jest największe i niszczycielska siła żywiołu potrafi pokonywać nie tylko wszelkie zabezpieczenia, ale i ludzką wyobraźnię. Ale nie wyobraźnię naukowców – ci od dawna ostrzegają polityków, kreśląc możliwe scenariusze w oparciu o pozyskane z terenu dane.
  • W 2023 r. w uznanym wysokopunktowanym (100) międzynarodowym czasopiśmie naukowym „Water” ukazał się artykuł Jerzego Greli pt. „Assessment of the Potential Flood Hazard and Risk in the Event of Disasters of Hydrotechnical Facilities – The Exemplary Case of Cracow (Poland)”. Rok wcześniej ten sam autor wraz z Jolantą Olbracht opublikował w „Monografiach Komitetu Gospodarki Wodnej PAN” tekst z podobnymi konkluzjami pt. „Ocena zagrożenia i ryzyka powodziowego w Krakowie dla wybranych scenariuszy katastrof obiektów hydrotechnicznych”. Jeden z czarnych scenariuszy zakłada efekt domina, czyli katastrofy kolejnych zapór z biegiem rzeki w wyniku ich złego stanu technicznego, albo jednoczesną katastrofę zapory i wałów. „Przykładowo katastrofa zapory Goczałkowice lub zapory Tresnej, a w jej konsekwencji też zapory Porąbka, spowodowałaby zatopienie ponad 20 proc. Krakowa i straty sięgające ponad 30 mld zł”.
  • Do opisanych wyżej zdarzeń dochodzi ostatnio w świecie, a skutki są wyjątkowo tragiczne: „w 2023 r., zły stan techniczny zapory ziemnej w Libii w połączeniu z opadem ekstremalnym, który z kolei prawdopodobnie był związany ze zmianami klimatu, doprowadził do przerwania zapory, zmycia znacznej części dużego miasta Derny, śmierci blisko 10 tys. osób, skażenia terenu i znacznych przesiedleń. Natomiast w kwietniu 2024 r. w trakcie wezbrania roztopowego na Uralu w wyniku procesu erozyjnego przerwana została będąca w złym stanie technicznym zapora w Orsku, co doprowadziło do zatopienia kilku tysięcy domów”.

Omawiany i cytowany tutaj „desperacki tekst” z czerwca 2024 r. powstał w ramach wieloletniej współpracy Politechniki Krakowskiej z Centrum Technicznej Kontroli Zapór. Jego autorzy pytali m.in.: „Jeśli funkcje i bezpieczeństwo budowli piętrzących są tak istotne, to warto może zadać pytanie, jakie konsekwencje miałaby systemowa zapaść w utrzymaniu tych budowli w Polsce i istotne ograniczenie lub wyłączenie ich znacznej części z użytkowania. A gdyby taki problem dotyczył nie tylko pojedynczych budowli, ale całych grup obiektów w jednym regionie? I jakie mogłyby być konsekwencje wystąpienia kolejnego wezbrania katastrofalnego w Polsce, np. analogicznego do tych w 1997 i 2010 r., jeśli stan wielu obiektów piętrzących w Polsce pozostawia wiele do życzenia?”.

I ostrzegali: „Dalszy brak zdecydowanych działań w kierunku poprawy stanu budowli piętrzących w Polsce może prowadzić do pogorszenia w zrównoważonym funkcjonowaniu i szybkim rozwoju społeczno-gospodarczym naszego kraju, zwłaszcza poprzez zwiększenie zagrożeń powodziowych i w dostępie do wody”. Te pytania i wnioski okazały się szokująco aktualne. Konkluzje autorów sprawdziły się bowiem już trzy miesiące po opublikowaniu artykułu – we wrześniu 2024. Tym bardziej warto, a nawet trzeba przyjrzeć się dziś rekomendacjom praktyków z Centrum Technicznej Kontroli Zapór IMGW i czołowych naukowców Politechniki Krakowskiej, która jest w Polsce liderem prac badawczo-rozwojowych nad metodyką i metodami badań zapór i wałów.

Powódź w Polsce: jak zabezpieczyć się na przyszłość i uniknąć wielkich katastrof.

Autorzy czerwcowego tekstu sformułowali kilka fundamentalnych wniosków:

  • Decyzje o podjęciu lub braku działań zapewniających właściwe funkcjonowanie i bezpieczeństwo budowli piętrzących i poprawę ich stanu będą miały zasadnicze znaczenie dla rozwoju rolnictwa, przemysłu i ogólnie gospodarki poszczególnych państw, w tym Polski, bezpieczeństwa w aspekcie suszy i powodzi, a więc także dla poziomu dobrobytu i napięć społecznych. Są więc to wyzwania nie tylko techniczne, ale także polityczne.
  • W przypadku nowych budowli piętrzących istotne jest takie ich projektowanie i wykonywanie, a w przypadku istniejących – takie nimi zarządzanie i utrzymanie, aby nie tylko zminimalizować ryzyko wystąpienia ich katastrof oraz istotnych awarii, ale też wydłużyć okres ich użytkowania przy jednoczesnej optymalizacji kosztów eksploatacji.
  • Oprócz zwiększenia nakładów na gospodarkę wodną niezbędne są działania umożliwiające znaczną minimalizację kosztów remontów i optymalizację czasu ich realizacji. Dlatego też obecnie trendem światowym jest intensywny rozwój metod detekcji i badań procesów destrukcyjnych oraz zwiększona rola monitoringu budowli, tak aby uzyskiwać wiarygodną i wczesną informację o rozwoju tych procesów, w tym o ich parametrach, lokalizacji, geometrii i dynamice rozwoju. Wczesna detekcja procesu destrukcyjnego pozostawia więcej czasu na podjęcie i lepsze zaplanowanie niezbędnych działań oraz na przeprowadzenie precyzyjnego remontu. To może być podstawowa metoda optymalizacji niemałych kosztów napraw, przy jednoczesnym zapewnieniu wymaganego poziomu bezpieczeństwa.

W obecnych realiach RZGW nie mają pieniędzy na remonty nawet wtedy, gdy widzą, że jakiś obiekt grozi katastrofą i mają to udokumentowane naukowo. Wiele napraw odbywa się dopiero po wydaniu przez wojewódzki nadzór budowlany stosowanego nakazu. Nie ma to nic wspólnego z racjonalnym monitoringiem i planowaniem strategicznym. A chodzi przecież bezpieczeństwo milionów ludzi. Sam suchy zbiornik Racibórz ma je zapewnić nie tylko Wrocławiowi, ale i 1,3 mln mieszkańców obszarów zalewowych na terenie województw śląskiego, opolskiego i dolnośląskiego.

Mamy przed oczami dramat ludzki z 15 września po katastrofie zbiornika w Stroniu Śląskim, który był przygotowany na przepływ rzędu 70-80 m sześc. na sekundę, a przyjął falę powodziową 320 m sześc. na sekundę, czyli czterokrotnie większą. Powstał w 1907 r., by chronić przed wielką wodą mieszkańców miejscowości położonych poniżej, m.in. Stroni-Śląskich, Lądka-Zdroju, Radochowa, Ołdrzychowic Kłodzkich. Mógł pomieścić do 1,38 mln m sześc. wody. Dzień później eksperci z niepokojem śledzili doniesienia z oddalonego o niespełna 30 km, ukończonego w 2003 r., zbiornika Topola na Nysie Kłodzkiej, który mieści… 17 razy więcej wody niż ten w Stroniu. Kiedy pękł na odcinku przepustu powierzchniowego, powódź zalała Paczków. Gdyby nie wytrzymał naporu, woda zmiotłaby niżej położone miejscowości, w tym Otmuchów. W pobliskim Jeziorze Otmuchowskim jest 130 mln m sześć wody. Zapora ziemna ma ponad 90 lat.

powódź w Polsce
powódź w Polsce

Powódź w Polsce: bezpłatne szkolenia dla administracji, inżynierów i biznesu.

Zespół dr Krzysztofa Radzickiego z Politechniki Krakowskiej rusza niebawem pro bono z cyklem otwartych szkoleń on-line (na platformie Teams) dotyczących bezpieczeństwa, sytuacji kryzysowych, awarii, badania i monitoringu, modernizacji i nowoczesnego projektowania zapór ziemnych, wałów przeciwpowodziowych, suchych zbiorników, obwałowań kanałów. – Szkolenia skierujemy do pracowników jednostek administracji publicznej zajmujących się gospodarką i budownictwem wodnym, w szczególności ziemnymi budowlami piętrzącymi, jednostek samorządowych mających na swoim obszarze wały przeciwpowodziowe, suche zbiorniki czy zapory stale piętrzące wodę. Z wiedzy, którą będziemy się dzielić całkowicie za darmo, mogą też skorzystać kierownicy oraz obsługa ziemnych budowli piętrzących, inżynierowie działający w branży budownictwa wodnego, geotechnicy i geolodzy czy planiści – wyjaśnia dr Krzysztof Radzicki.

ZAPISY na bezpłatne szkolenia: krzysztof.radzicki@pk.edu.pl

powódź w Polsce
powódź w Polsce

*Autorami omawianego tekstu są: dr inż. Krzysztof Radzicki (Katedra Geoinżynierii i Gospodarki Wodnej, Wydział Inżynierii Środowiska i Energetyki, Politechnika Krakowska), mgr inż. Maciej Sieinski (dyrektor Centrum Technicznej Kontroli Zapór, IMGW-PIB), dr inż. hab. Tomisław Gołębiowski, prof. PK (kierownik Katedry Geoinżynierii i Gospodarki Wodnej, Wydział Inżynierii Środowiska i Energetyki, Politechnika Krakowska), mgr Dagmara Zelaya-Wziątek (Centrum Technicznej Kontroli Zapór, IMGW-PIB), mgr Zbigniew Dmitruk (Centrum Technicznej Kontroli Zapór, IMGW-PIB).

Link do materiału: https://inzynierbudownictwa.pl/stan-budowli-pietrzacych-w-polsce-cz-i/

 

Autorem artykułu jest dziennikarz i felietonista Zbigniew Bartuś, a artykuł ukazał się na portalu Forsal.pl (https://forsal.pl/kraj/artykuly/9618594,naukowcy-przewidzieli-wielka-powodz-w-polsce-w-czerwcu-alarmowali-ze.html )

Zapisz się na newsletter

1 komentarz do “Naukowcy przewidzieli wielką powódź w Polsce.”

  1. Świetny artykuł. Naprawdę dobrze napisane. Wielu autorom wydaje się, że mają rzetelną wiedzę na ten temat, ale często tak nie jest. Stąd też moje pozytywne zaskoczenie. Muszę wyrazić uznanie za Twoje działania. Będę rekomendował to miejsce i regularnie wpadał, aby poczytać nowe artykuły.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Translate